Ani przez moment nie można odnieść wrażenia, by toczona była „beka z człowieka” czy by na scenie „królowało prostactwo”, czego obawiali się (albo mniej lub bardziej świadomie sobie życzyli) anonimowi superbohaterowie Internetu wylewający przed premierą wiadra jadu na Teatr Capitol. Wręcz przeciwnie: twórcy niezwykle poważnie podeszli do treści i formy utworów Roztockiego, wyciągnęli z nich własne wnioski, wzbogacili je o spazmatycznie śmieszny i perfekcyjnie wykonany ruch (choreografia: Michał Szymański, Cezary Tomaszewski), a wszystko to przemnożyli przez wielkie pokłady miłości i osobistego zaangażowania. Powstało wspaniałe, przyjazne widowisko, przygotowane bez zarzutu od strony rzemiosła artystycznego, odświeżające pojęcie sztuki musicalu czy adaptacji. Przedstawienie, z którego nie chce się wychodzić.
Pisze Hubert Michalak z portalu Teatrologia.
Fot. Łukasz Giza